Wydawać by się mogło, że w czasach, w których żyjemy każdy potrafi czytać i pisać. A jeśli nie potrafi, to zapewne mieszka w jednym z krajów trzeciego świata. W cywilizowanym świecie wszyscy muszą chodzić do szkoły, gdzie nabywają umiejętności posługiwania się alfabetem. Czasami można spotkać tzw. wtórnych analfabetów, czyli ludzi, którzy kiedyś umieli czytać i pisać, ale - z powodu nieużywania tej umiejętności - zatracili ją. Mnie jednak zadziwia ilość funkcjonalnych analfabetów. Są to osoby, które technicznie potrafią przeczytać tekst, ale nie rozumieją jego treści. Nie trafia do nich przekazywana danym tekstem informacja. Jakieś dziesięć lat temu w Polsce szacowano, że 60 proc. społeczeństwa to właśnie funkcjonalni analfabeci
(szacowano w oparciu o przeprowadzone badania). Ciekawe jaki dziś byłby wynik? Aż strach pomyśleć.
(szacowano w oparciu o przeprowadzone badania). Ciekawe jaki dziś byłby wynik? Aż strach pomyśleć.
B jak Bóg
“Kim jestem i kto stwarza mnie uparcie,
dzień po dniu? Żądza? Ciekawość? Nienasycenie? A kiedyś był to Bóg.” – pytała Kora
słowami jednej ze swoich piosenek. I pewnie każdy, inteligentny człowiek,
zadaje sobie podobne pytanie. Zastanawia się nad sensem swojego istnienia. Czy
jesteśmy na Ziemi po to, aby zapracować na życie wieczne? A może tylko po to,
aby przekazać geny i podtrzymać gatunek? Na takie pytania każdy musi
odpowiedzieć sobie sam. Naukowcy udowodnili istnienie Boga, jako istoty wyższej
nad człowiekiem i co do istnienia takiego kogoś nie ma wątpliwości. Po
przeprowadzeniu dowodu logicznego ustalono, że kosmos nie jest dziełem
przypadku, że jest zbyt skomplikowanym układem zależności i że ktoś musiał go
stworzyć. Nauka nie odpowiada jednak czy ten stwórca gwarantuje nam życie
wieczne po śmierci. To już jest kwestia wiary każdego z nas. Szkoda tylko, że
nie wszyscy to rozumieją i próbują narzucać innym swój punkt widzenia. Bez
względu na to, o jaką religię by nie chodziło, to fanatyzm budzi we mnie
sprzeciw i jest nie do zaakceptowania. A niestety fanatyków można znaleźć we
wszystkich religiach świata.
C jak coca-cola
Przez komunistów nazywana „wrogiem
socjalizmu”, była kiedyś jednym z najbardziej pożądanych napojów w Polsce.
Pewnie na równi z wódką. Obecnie można ją dostać w każdym sklepie, na stacji
benzynowej, a nawet w saloniku prasowym. Można też powiedzieć, że jest napojem
kontrowersyjnym, bo ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Ci pierwsi
zachwycają się jej smakiem. Ci drudzy straszą dziurami w żołądku i zepsutymi
zębami. A prawda – jak to zwykle bywa – leży pewnie gdzieś po środku. Mnie ten
napój bardzo smakuje, choć zawsze mieszkam go pół na pół z wodą, bo jest dla
mnie za słodki, czym rozbawiam moich wszystkich znajomych i wzbudzam zdziwienie
u barmanów, gdy proszę w pubie o dolanie wody. Kiedy spotykam się na mieście z
przyjaciółmi i to oni akurat stawiają kolejkę, zbierają od wszystkich
zamówienia, a do mnie mówią: „a ty pewnie colę z wodą, bez lodu i bez cytryny?”
D jak „Dezyderata”
Ludzkość ma na swoim koncie wiele
pięknych i głębokich tekstów. Ich tytuły można by wyliczać pewnie bez końca.
Sam znam takich przynajmniej kilkadziesiąt. Jednym z nich jest niewątpliwie „Dezyderata”.
Tekst – recepta na życie, mistrzowsko wykonywany przez artystów krakowskiej „Piwnicy
pod Baranami”.
E jak elektronika
Fascynująca sprawa, której
kompletnie nie rozumiem. Wszystkie te układy scalone, fale i kabelki. Podziwiam
twórców gadżetów typu telefony komórkowe czy tablety. Jak to wszystko
funkcjonuje i jak to możliwe, że tyle sztucznej inteligencji mieści się w tak
małej rzeczy. Kiedy byłem dzieckiem, na telefon stacjonarny czekało się latami.
Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że jako dorosły człowiek będę nosił w kieszeni
malutki telefon, w którym można oglądać filmy, słuchać muzyki, wysyłać
wiadomości tekstowe do innych ludzi i otrzymywać odpowiedzi, to uznałbym, że
jest stuknięty. Dziś jestem posiadaczem iPhona – najlepszego telefonu świata –
i nie mogę nadziwić się, jak to wszystko funkcjonuje. Że też te smsy nie pomylą
drogi i nie pofruną do kogoś innego. To bardzo fascynujące, ale zbyt
skomplikowane jak na moje możliwości intelektualne. Tak czy siak, dobrze, że są
te wszystkie gadżety, które sprawiają, że życie jest prostsze.
F jak film
Ubóstwiam dobre filmy. Tylko co
to jest dobry film. Dla jednych będzie to horror, a dla innych film science
fiction. Moim ulubionym filmem, który oglądam co jakiś czas, jest „Uczta
Babette”. Film powstał na podstawie opowiadania Karen Blixen pod tym samym
tytułem. Kocham ten film, za przesłanie, jakie niesie i za kilka mądrości
życiowych, jakie tam padają. Przede wszystkim zdanie „Artysta nigdy nie jest
biedny.” robi na mnie największe wrażenie. Bardzo prawdziwe jest też stwierdzenie
„Serce artysty krzyczy – pozwólcie mi stworzyć to, co potrafię najlepiej.”
Chętnie wracam też do
niesamowitego filmu wyreżyserowanego przez Sama Garbarskiego „Irina Palm”, z
fantastyczną kreacją Marianne Faithful, jako głównej bohaterki. Niesamowita
muzyka, świetne zdjęcia i wspaniała, poruszająca historia starszej kobiety,
która poświęca swoją godność osobistą, aby ratować życie wnuczka i zostaje
prostytutką. Ten film robi wrażenie i jednocześnie pokazuje najwyższą formę
miłości – miłości, która nie zna granic poświęcenia.
G jak głupota
– Nie mam cierpliwości dla głupoty
– powiedziała w jednym z wywiadów Marlena Dietrich. – Jeśli ktoś nie umie
wykonać porządnie swojej pracy, to niech lepiej wraca do domu i poszuka czegoś
innego – dodała aktorka.
Ja mam podobnie. Jestem w stanie
znieść wiele, ale nie toleruję głupoty, bezmyślności. Niestety głupota otacza
nas ze wszystkich stron, ale najwięcej jest jej niestety w polityce i w
mediach. Durni, niewykształceni politykierzy (bo nie nazywam tych osób
politykami) i jeszcze durniejsi dziennikarze, którzy z nimi rozmawiają.
Właściwie trudno to nawet nazwać rozmowami, bo tam na ogół każdy klepie swoje,
nie słucha drugiego i nie ma rozmowy. Przykładów takiej głupoty można by
mnożyć, tylko pytanie po co? To byłaby jedynie strata czasu.
H jak huj
Wszystkie osoby, które używają
tego wyrazu, proszone są o zapamiętanie raz na zawsze, że pisze się go przez „ch”
– jest wtedy dłuższy i o to przecież na ogół chodzi. :)
Cdn...